sobota, 10 sierpnia 2013

Week 31. 365 Project.

 Powiem szczerze, że znajdowanie ciekawych rzeczy do fotografowania w USA było łatwiejsze.
Tam na każdym kroku było coś śmiesznego, niesamowitego i dziwacznego.
A tu mam wyzwanie i staram się wypatrzyć rzeczy, momenty, które są warte uwiecznienia w ciągu całego dnia.
Spróbujcie kiedyś sami porobić jedno zdjęcie dziennie przez tyle czasu zwłaszcza kiedy tak jak ostanio dni upływają mi w zamkniętym kręgu: dom-praca-sen-dom-praca-itp-itd-...
Na prawdę ciężko.
Ale cieszę się, że dzielnie trwam w tym projekcie.
Jeszcze chyba nigdy nie robiłam czegoś tak długo.
Właśnie się zastanawiam co będę robiła jak minie te 365 dni ....
Chyba zacznę od nowa :P 


216/365
Praca nadal jest, wracam zmęczona i padam.
Ale na coś zawsze jest czas.
Na zagranie w jakąś grę.
Od zawsze całą rodziną gramy a to w Scrabble, a to w Tabu, kości, Monopoly.
Ostatnio najczęściej wybieramy Rummy vel Rummikub.
Gra ma proste zasady, jest szybka, ale trzeba kombinować, no i śmiechu jest sporo.





217/365
Spotkałam się dziś z koleżanką z liceum, od której dostałam zaproszenie na ślub i poszłyśmy na spacer po Gdyni.
Przed Teatrem Muzycznym miasto postawiło bardzo ciekawą ławkę.
A konkretniej ławkostołoleżak.
Co komu pasuje.
Uważam, że pomysł genialny i takich wynalazków powinno być w okolicach plaży i parków jeszcze więcej.





218/365
Figurki w biurze na półce.
Chyba łatwo odgadnąć jakie kraje reprezentują :)



219/265
Dostałam zaproszenie ślubne nr dwa.
Od mojejBFF :)
Jest niepowtarzalne, bo wyryte w drewnie.


220/365
Dziś w pracy zabrałam się z dziewczynami za zdobienie ścian kartkami, które przyszły od byłych Au Pairek i tak nam się spodobały te pocztówki, że zrobiłyśmy konkurs dla wszystkich obecnych aupairujących osób i można wygrać super książki z National Geographic.
Mamy nadzieję, że przyjdzie ich dużo, bo mamy wielkie ściany do przyozdobienia :P


221/365
Dziś niestety nie udało mi się zrobić zdjęcia z powodów osobistych.


222/365
Powodów osobistych ciąg dalszy.
Kolejna wizyta w szpitalu.
Ale nie ja.
Wizyty w tym miejscu są tak depresyjne i załamujące, że jak się poczyta jak tam traktują pacjentów to najlepiej albo nagle cudownie ozdrowieć, albo zemdleć szybko i rozbić sobie głowę to może się trafi na czerwoną linię.
Bo jak się trafi na zieloną kategorię, to można się zwijać z bólu, przez 6 godzin, bez żadnych tabletek przeciwbólowych w poczekalni gdzie leży, siedzi, stęka, płacze kilkanaście osób z najróżniejszymi schorzeniami i problemami.
Usiadł przez nami facet z żoną, która potrzebowała pomocy lekarskiej.
Siedzą... siedzą..
w końcu babka się odwraca do nas i się pyta ile już czekamy.
To mówię, że dopiero 3,5 godziny.
Stęknęła, westchnęła a na to mąż: "to co Krysiu? od razu się lepiej poczułaś nie? już nie potrzebujesz lekarza prawda?"
Krysia załamana powiedziała, że nadal potrzebuje.
W tym momencie pielęgniarka przyniosła jej opaskę na rękę z kolorem-kategorią ważności jej schorzenia.
Spojrzała: zielone.
Do 6 godzin oczekiwania...



14 komentarzy:

  1. przy dniu 222 również się załamałam...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, ja wiem, ze to pytanie troche z kosmosu, ale nie bywam raczej w polskich szpitalach (na szczescie w zadnych najczesciej nie bywam) i nie wiem, to tak wszedzie? Z tymi kolorami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie wiem czy ten system z kolorami obowiązuje w innych szpitalach. Nie zdziwiłabym się gdyby wprowadzili niedługo numerki jak w urzędzie pracy :P

      Usuń
    2. Akurat numerki maja sie dobrze w roznego rodzaju przychodniach. Za to kolory, pierwsze slysze. Czyli umierajacy czekaja 6 godzin, umierajacy bardzo tylko dwie?
      Masakra

      Usuń
    3. tak ! Kolorki obowiązują w wielu miejscach xD Głupkowate ale prawdziwe.....

      Usuń
  3. Jak zwykle fotki ciekawe ;)

    W Gdańsku w Akademii medycznej nie ma takiego systemu, ale za to mój tata musiał czekać z połknięciem tabletek aż go odwiedzimy z mamą, bo kiedy pielęgniarka zapytała go czy ktoś dzisiaj przyjedzie, a on odpowiedział, że TAK, ona odpowiedziała mu "to wtedy nie będę panu dawała wody, weźmie pan jak przyjedzie żona" ?!?!?! Żeby odmówić wody to już szczyt wszystkiego, na dodatek to były tabletki na nadciśnienie i musiał je wziąć jak najszybciej. Nie pojęte... Chociaż mogła kranówy nalać skoro mineralnej żałowała... O.O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o matkoo!!! wody nie chcieli dać?? niedługo będzie strach do szpitala pojechać :P

      Usuń
  4. Ech lekarze. Szkoda słów. Ale pocztówki cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno niedługo trafisz na kilka ciekawych rzeczy jednego dnia i wtedy nadrobisz dzień 221 i 222 :)

    A czy można wysłać Wam do kolekcji własnoręcznie wykonaną pocztówkę (tzn. autorskie zdjęcie i druk w małym nakładzie) nie będąc aupairką? Oczywiście ze Stanów :) Tu można podejrzeć: http://www.flickr.com/photos/annlea/sets/72157634593577759/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak tak!!! objerzałam Twoje kartki- cuuuudne są!! już mam dla niej miejsce nad biurkiem :D adres biura: GAWO
      ul. Skwer Kościuszki 17/19/b/6
      81-370 Gdynia

      Usuń
    2. Hej Aniu! Daj znać czy kartka doszła :)

      Usuń
  6. Szpitale... brak komentarza po prostu, tyle powiem. Bardzo podoba mi się to zaproszenie w drewnie, bardzo pomysłowe :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniaaaaaa czekamy na kolejne notki ! ;)

    OdpowiedzUsuń